Od kilku dni budzę się po 4:00 nad ranem i nie mogę zasnąć przez co najmniej pół godziny. Jest to uciążliwe, ponieważ muszę później odrobić ten brak snu i jestem niewyspana lub, jeżeli mam taką możliwość, śpię dłużej i też jestem niewyspana (nie wstaję o optymalnej porze). Zdarzało mi się kiedyś już coś podobnego, ale minęło z czasem.
Zastanawia mnie jednak, czy coraz mniejsza ilość światła może mieć na to wpływ. Przypuszczałam raczej, że przy niewystarczającej ilości melatoniny występują problemy z zaśnięciem, a nie budzenie się nad ranem. Z drugiej strony mniejsza ilość światła jest dla mnie odczuwalna i jest to niezbyt komfortowe - trudniej mi rano wstać, a po zachodzie słońca czekam już tylko na nadejście pory snu, choć moja aktywność się nie zmienia. Nie lubię braku światła, pod tym względem najlepsze są dla mnie miesiące wiosny i lata.
Wiem, że sztuczne światło nie sprzyja produkcji melatoniny, ale przecież nie ma lepszego rozwiązania. Musielibyśmy zasypiać po zachodzie słońca, jak niektóre zwierzęta.
Czy jest jakiś sposób na oswojenie się z coraz krótszym dniem? I co zrobić, aby nie budzić się nad ranem (bo najwidoczniej jest to sprzeczne z fizjologią)?
Nie wiedziałam, gdzie umieścić ten temat i nie wiem, czy ktokolwiek zrozumie, o czym piszę. Ale zaryzykuję.
Jakiś czas temu pisałam w internecie z kilkoma osobami, które opowiedziały mi o swoich dziwnych doświadczeniach marzeń sennych z dzieciństwa. Ze zdziwieniem przypomniałam sobie, że u mnie też takie doświadczenia występowały. Z tego szybko wywnioskowałam, że jeżeli nie jestem z czymś takim odosobniona, to znajdzie się na pewno więcej osób, które coś takiego miały oraz, że musi istnieć jakieś racjonalne wyjaśnienie tego zjawiska. Ale do rzeczy.
W dzieciństwie kilka razy zdarzyło mi się mieć nietypowe sny, które nie posiadały konkretnej fabuły. Były to pulsujące wzory, zakrętasy, różne nieokreślone kształty, labirynty kolorowych figur, które ciągle się zmieniały. Wszystko sprawiało wrażenie, jakbym była tam w środku, jakby to chciało mnie pochłonąć. Mimo oryginalnej formy, sen sprawiał wrażenie bardzo realistycznego. Zawsze wywoływał we mnie strach, nieokreślone przerażenie. Ponieważ byłam wtedy dzieckiem (ok. 6-7 lat i trochę później), zdarzyło się, że powodował, że budziłam się z płaczem, będąc jeszcze na granicy snu i jawy.
Może nie zastanawiałabym się nad tym, gdybym nie dowiedziała się, że kilka osób również miało w dzieciństwie takie sny i że do teraz uważają je za najbardziej przerażające koszmary z dzieciństwa. Poza tym, dotarłam do informacji, że te wzory to mogły być fraktale, a sen przypomina trzeci poziom doświadczenia psychodelicznego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Do%C5%9Bwiadczenie_psychodeliczne#Poziom_3 .
Czy też mieliście takie sny w dzieciństwie?
Jak one powstają i dlaczego występują głównie u dzieci?
Dlaczego wywołują przerażenie (biorąc pod uwagę, że dzieci boją się raczej duchów, potworów i innych postaci, ale nie fraktali)?
Czy to zjawisko ma jakieś naukowe określenie/czy zostało zbadane?
Napisano · Zgłoś ten post
Od kilku dni budzę się po 4:00 nad ranem i nie mogę zasnąć przez co najmniej pół godziny. Jest to uciążliwe, ponieważ muszę później odrobić ten brak snu i jestem niewyspana lub, jeżeli mam taką możliwość, śpię dłużej i też jestem niewyspana (nie wstaję o optymalnej porze). Zdarzało mi się kiedyś już coś podobnego, ale minęło z czasem.
Zastanawia mnie jednak, czy coraz mniejsza ilość światła może mieć na to wpływ. Przypuszczałam raczej, że przy niewystarczającej ilości melatoniny występują problemy z zaśnięciem, a nie budzenie się nad ranem. Z drugiej strony mniejsza ilość światła jest dla mnie odczuwalna i jest to niezbyt komfortowe - trudniej mi rano wstać, a po zachodzie słońca czekam już tylko na nadejście pory snu, choć moja aktywność się nie zmienia. Nie lubię braku światła, pod tym względem najlepsze są dla mnie miesiące wiosny i lata.
Wiem, że sztuczne światło nie sprzyja produkcji melatoniny, ale przecież nie ma lepszego rozwiązania. Musielibyśmy zasypiać po zachodzie słońca, jak niektóre zwierzęta.
Czy jest jakiś sposób na oswojenie się z coraz krótszym dniem? I co zrobić, aby nie budzić się nad ranem (bo najwidoczniej jest to sprzeczne z fizjologią)?
Share this post
Link to post