-
Ogłoszenia
-
Nowa Wersja Forum 28.07.2016
Widzisz problemy skontaktuj się z Nami: redakcja@biomist.pl
-

Krzysiek 345
Użytkownicy-
Zawartość
10 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
0 Licznik lajków.O Krzysiek 345
-
Tytuł
- Urodziny
Informacje profilowe
-
Płeć
Mężczyzna
-
Kiedyś w pewnej książce przeczytałem o tym, że świat roślin jest dużo bardziej niezwykły niż nam się to wydaje. Zauważono, że roślina potrafi reagować na wiele nieznanych dla nas bodźców, zapamiętywać je i przekazywać innym osobnikom. Można z tego wysnuć wniosek, że rośliny mogą posiadać swego rodzaju inteligencję, a nawet są zdolne do przekazywania emocji. Oczywiście nie w takim sensie, w jakim my to postrzegamy przez pryzmat naszego umysłu. Rośliny już od dawna panują na Ziemi, dlatego wydaje mi się, że nie byłoby nic dziwnego w tym, gdyby opanowały swój język porozumiewania się. W książce tej była przytoczona pewna historia dwóch sióstr, które mieszkały w różnych rejonach świata, ale zachowały więź ze sobą i rodziną przez opiekowanie się dwoma sadzonkami pochodzącymi z jednej rośliny. Rośliny pięknie rosły, ale pewnego razu jednej z sióstr doniczka spadła, rozbiła się i roślina zmarniała, a może nawet całkiem zginęła. Gdy po jakimś czasie wspomniała o tym fakcie siostrze, okazało się, że jej roślina też nagle straciła poprzedni wigor. Nie wiem ile w tym prawdy a ile przypadku, ale jest to całkiem ciekawa historia. Tym bardziej, że eksperymenty potwierdzały, że zniszczenie jednej rośliny wywołuje reakcję u sąsiedniej. Znane są już nam częściowo niektóre relacje między roślinami w lasach, np. obrona przed szkodnikami. Tutaj jest trochę więcej na ten temat: http://www.focus.pl/przyroda/zobacz/publikacje/rosliny-takie-jak-my/ Co o tym sądzicie? Skoro domowe zwierzęta wykazują inteligencję i potrafią okazywać uczucia względem opiekuna, to czy nie byłyby do tego zdolne także organizmy niższego rzędu? W sumie to ważne pytanie, bo jeśli w kosmosie będziemy szukać istot podobnych do nas, to może się okazać, że ich nie znajdziemy pomimo deptania po nich ;-)
-
Interesuje mnie jaki wpływ na organizm mogą mieć urządzenia do leczenia falami elektromagnetycznymi, np. Quantronic. Akurat w mojej rodzinie są osoby, które zafascynowane tymi metodami porzucają konwencjonalną terapię (np. nie podając choremu wszystkich przepisanych lekarstw) i nie liczą się z opiniami lekarzy. Czy urządzenia takie, które są rozprowadzane pokątnie i stosowane bez konsultacji z lekarzem mogą zaszkodzić?
-
Już wiele widziałem tych biedronek, jakiś czas temu (kiedy było jeszcze ciepło) obsiadły cały mój blok (we Wrocławiu) i właziły do mieszkania. Jakoś nie zauważyłem by były w jakiś sposób agresywne i nikogo nie pogryzły. Ale nie wiem co z nimi robić - zwalczać czy zostawić w spokoju?
-
Nie mam zamiaru prowadzić tutaj żadnej agitacji politycznej, zresztą już dawno po wyborach. Podałem po prostu fakty w celu określenia tła wydarzeń, ponieważ jak zauważył DMchemik kwestia gazu łupkowego, jak zresztą i wszystkich zasobów naturalnych ściśle zależy od polityki Państwa nimi dysponującego. Nazwa partii nie ma tu praktycznie znaczenia, zresztą i tak Jędrysek do wspomnianej partii nie należał. Jeżeli ktoś odebrał moją wypowiedź za formę agitacji to przepraszam. Chodziło mi po prostu o punkt widzenia przedstawiony przez specjalistę, a to, że krytykuje on obecną politykę państwa nie oznacza chyba, że jego zdanie się nie liczy? "Najpierw jestem człowiekiem, potem profesorem, a dopiero na końcu politykiem". Myślę, że tym cytatem z listu prof. Jedryska do wyborców* odstawimy politykę na dalszy plan i powrócimy do dyskusji na temat wydobycia gazu łupkowego, jego opłacalności i związanych z nim potencjalnych problemów. * źródło
-
Krzysiek 345 zaczął obserwować Gaz łupkowy w Polsce
-
Chciałbym poruszyć kwestię gazu łupkowego. Inicjatorem poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego w Polsce jest prof. Mariusz Orion Jędrysek. Jako wiceminister środowiska w rządzie J. Kaczyńskiego i główny geolog kraju opracował strategię i rozpoczął wydawanie koncesji na jego wydobycie. Wiedział co robi, bo swoje studia poświęcił między innymi właśnie temu zagadnieniu, a zajmuje się także ochroną środowiska. Planował ograniczyć się do wydania kilku koncesji i następnie śledzić postępy wydobycia oraz ceny wydobytego gazu na rynku wtórnym, by móc opracować najkorzystniejsze prawo i stawiać odpowiednie warunki, by wilk był syty i owca cała. Jednocześnie rozpoczął przygotowania do powołania rządowych instytucji i interdyscyplinarnych komisji, mających sprawować nadzór nad naszymi zasobami naturalnymi. Następny rząd odwołał wszystkie te działania, nie wprowadził odpowiednich zmian w niedostosowanym prawie i mimo protestów naukowców zaczął rozdawać koncesje na prawo i lewo po tej samej, o wiele niższej od ceny rynkowej cenie. Dzięki takiej polityce tracimy kilka miliardów potencjalnych zysków i nie mamy kontroli nad tym, co i jak obce firmy robią z naszym gazem. Ale co będę się rozpisywał, najlepiej niech wypowie się sam prof. M. Jędrysek. Nieco amatorskie nagranie pochodzi z jego prelekcji wygłoszonej w namiocie Prawa i Sprawiedliwości na wrocławskim pl. Solnym podczas ostatniej kampanii wyborczej. Polecam obejrzeć wszystkie dostępne części, bo pomimo ważnego tematu wystąpienie było sympatyczne i nie brakowało w nim dobrego humoru: , .Jednak jest jeszcze inny problem. Obecnie stosowane technologie okazują się być szkodliwe dla środowiska. W internecie można znaleźć więcej informacji, a chyba najsłynniejszym materiałem dokumentalnym na ten temat jest film GasLand (można znaleźć wersję z napisami PL). Ludzie mieszkający w rejonie wydobycia gazu chorują, zauważają zmianę jakości wody pitnej, a nawet płomienie buchające z kranów. Film utrzymany jest w konwencji sensacyjnej, moim zdaniem bardziej zastraszającej niż informującej. Szczerze mówiąc ja podchodzę sceptycznie do takich filmów, bo mogą pewne rzeczy przejaskrawiać, a nawet być narzędziem pewnej manipulacji. dotyczący pewnej wsi w Polsce, który aż nazbyt dobitnie pokazuje, że gaz łupkowy jest zagrożeniem i to już na etapie prac poszukiwawczych, a urzędnicy na podstawie dociekliwych studiów zawartości internetu uspokajają mieszkańców, że cała lista chemikaliów tłoczonych pod ziemię jest niegroźna dla ludzi, bo zawiera substancje używane na co dzień w gospodarstwach domowych (np. w proszkach do prania...). Co o tym sądzicie, czy są to rzeczywiście uzasadnione obawy przekreślające całkowicie gaz łupkowy; manipulacja Gazpromu czy może jednak da się tego uniknąć przy objęciu wydobycia gazu odpowiednią kontrolą państwa? Wierzę, że Jędrysek wie, co robi i można mu zaufać, bo zajmuje się nie tylko wydobyciem gazu z łupków, ale też i nowymi, przyjaznymi środowisku technologiami pozyskiwania surowców kopalnych. Wybory wygrał i dostał się do sejmu, może uda się mu coś zdziałać dobrego.
-
Jest jeszcze jeden sposób, aby pozbyć się mrówek np. z domu, ale to nie jest humanitarny sposób. Trzeba na ich szlaku zostawić jakąś smaczną przynętę i gdy zbierze się ich trochę więcej wytłuc je. Pobojowisko należy pozostawić, wtedy mrówki będą omijać to miejsce szerokim łukiem. Ale prawdopodobnie wtedy pojawią się w innym miejscu, lecz może będą tam już mniej przeszkadzać.
-
Szczerze mówiąc ja przy takim pytaniu scharakteryzowałbym paprocie pod względem środowiska w jakim występują i jakie wykazują przystosowania, może też wspomniałbym o ich ewolucji i tendencjach rozwojowych, a nie różnicach genetycznych. Czy to nie byłaby wystarczająca odpowiedź na to pytanie? Czy to może niższy stopień wtajemniczenia?
-
Nie chodzi o to, że nie wierzę nikomu, tylko że chcę, aby każdy problem rozpatrywano z każdej perspektywy, a nie tylko z jednej. Interdyscyplinarność jest zaletą właśnie takich dziedzin nauki, jak np. ochrona środowiska. Z gazem jest taki problem, że obecny rząd szasta koncesjami na prawo i lewo, zamiast wstrzymać się z tym po wydaniu kilku koncesji i zobaczyć jakie będą rezultaty. Wtedy można ustalić korzystne dla nas ceny i uchwalić odpowiednie prawo. A tak zaczynamy tracić nad tym kontrolę. Wstrzymał wszystkie działania rozpoczęte przez poprzedni rząd mające na celu powołanie rządowych instytucji geologicznych i o naszych zasobach decydują tylko politycy, a nie naukowcy. Co do turbin - do czego można wykorzystać tą ich sprawność w gospodarstwie domowym? Wydaje mi się, że jednak niektóre drobne potrzeby można by w ten sposób zaspokoić. Na drogach pojawia się coraz więcej latarń zasilanych ogniwem słonecznym i turbinką, co pozwala zaoszczędzić na doprowadzeniu zasilania sieciowego. Są też ogrodowe lampy solarne - które chyba jednak spełniają swoje zadanie, skoro są popularne. Takie drobne rzeczy sumując się dają wymierne oszczędności, tak więc nie sądzę, by były tak nie opłacalne, a zaoszczędzona w ten sposób energia w skali kraju może być przeznaczona na inne cele. W gospodarstwach domowych ich wydajność jest wystarczająca (a technologia i tak wciąż się rozwija). Wielkie farmy wiatrowe rzeczywiście są mniej opłacalne (u nas nie mamy zresztą korzystnych warunków pogodowych) i są zagrożeniem np. dla ptaków, a wchodzą w grę jeszcze straty na transport energii na duże odległości. A co do znachorów, to akurat coś na ten temat wiem i wolałbym, by trzymali się ode mnie z daleka. Co innego tradycyjne herbatki, nalewki i czosnek
-
Nie wierzę ani fizykom, ani chemikom, ani ekologom, ani ekonomistom, ani tym bardziej politykom, ale jeśli będą pracować razem, to będę spokojny, że to co zrobią będzie dobre dla nas wszystkich i całego środowiska. Co do artykułu, nie jestem ekspertem w dziedzinie energetyki jądrowej. Nie potrafię ocenić, czy i w jakim stopniu informacje zawarte w tym artykule są prawdziwe, dlatego chętnie posłucham wszystkich argumentów. Przede wszystkim przemawia do mnie opis procedur technologicznych zmierzających do pozyskania i przetworzenia paliwa. Jeśli pisze to ekonomista i człowiek zajmujący się ekologią, to nie mam podstaw do tego, by temu nie wierzyć. Mam też obawy w dziedzinie bezpieczeństwa - na youtube jest wiele filmików pokazujących pełne rozmachu testy zderzeniowe zbiorników do przewozu materiałów niebezpiecznych. Trochę to wszystko jednak kosztuje, a i tak nie pozwala zagwarantować całkowitego bezpieczeństwa na wszystkie ewentualności, szczególnie zamachów terrorystycznych. Boję się też, o czym była już tu mowa, o naszą polską fuszerkę i oszczędzanie na wszystkim, co się da. Co z tego, że technologia się rozwija i są już nowoczesne reaktory, jeśli u nas "ultra-nowoczesny" reaktor okaże się przestarzały lub okrojony o część możliwości? I trzecia rzecz - czy budowa u nas elektrowni atomowej i kupowanie paliwa nie będzie kolejnym elementem uzależniającym nas od sąsiednich mocarstw, wykorzystywanym jako narzędzie polityczne? Jedni postraszą zamknięciem kurka z gazem, drudzy wstrzymaniem dostaw uranu i już Polaczki będą potulne... Co do elektrowni wiatrowych i paneli słonecznych. Generalnie nie jestem zwolennikiem budowania wielkich farm wiatraków i paneli, moim zdaniem lepiej jest postawić na małe, indywidualne panele słoneczne, ogniwa fotowoltaiczne i małe turbiny wiatrowe (podobno tzw. pionowe są wydajniejsze), które każda rodzina mogłaby sobie zamontować i czerpać z nich energię tylko dla siebie. Jeśli dzięki temu zapotrzebowanie na energię z sieci spadnie, to obniżą się koszty utrzymania całej infrastruktury, a ewentualne awarie nie będą tak drastyczne w skutkach, bo każde gospodarstwo będzie prawie samowystarczalne. Bloki mieszkalne w miastach też dysponują ogromną bezużyteczną powierzchnią, którą można wykorzystać do ogrzewania i oświetlenia np. klatek schodowych. W skali kraju będą to duże oszczędności i może się okazać, że wcale nie trzeba będzie stawiać wiatraków, oczywiście pod warunkiem, że panele stanieją. Ale obawiam się, że kontrolę nad tym chcą przejąć jakieś koncerny i to one na tym skorzystają najwięcej. Oprócz tego mamy jeszcze inne zasoby, które moglibyśmy pozyskać, np. geotermię. Mamy też duże zasoby gazu łupkowego, które możemy naprawdę dobrze wykorzystać bez szkody dla ludzi i środowiska. Ale to już zależy od rządu. Polecam książkę "Gospodarka Ekologiczna" Lestera R. Browna. Analizuje on w niej praktycznie wszystkie aspekty gospodarki światowej pod kątem ochrony środowiska i wskazuje, co należy zmienić.
-
Krzysiek 345 zaczął obserwować Energetyka jądrowa
-
Witam. Ja nie jestem przychylny elektrowniom atomowym. Moim zdaniem panuje pewien mit, który mówi, że energetyka atomowa jest całkowicie ekologicznym źródłem energii, nie emitującym żadnych zanieczyszczeń. To nieprawda, gdyż elektrownię trzeba najpierw zbudować, a następnie stale utrzymywać w idealnym stanie, by na końcu bezpiecznie ją zlikwidować. W przeciwieństwie do elektrowni wodnych, wiatrowych czy słonecznych wymaga dostarczania odpowiednio przetworzonego paliwa przez cały czas jej działania. To wszystko wymaga naprawdę dużego nakładu energii pochodzącej z konwencjonalnych źródeł, które jednak emitują zanieczyszczenia. Dlatego chcąc zbadać wpływ elektrowni atomowej na środowisko trzeba prześledzić wszystkie etapy jej powstania i działania, co już nie wygląda tak radośnie. Jest to ciekawie opisane w tym artykule: http://kropla2010.eko.org.pl/index.php?dzial=2&kat=11&art=15&limit=0 No i powraca oczywiście kwestia bezpieczeństwa. Jeśli argumentem uzasadniającym budowę elektrowni atomowej w Polsce ma być to, że sąsiedzi też je mają i dlatego jest nam obojętne czy wybuchnie u nich czy u nas, to ja dziękuję. Poza tym my naprawdę niewiele wiemy o tym, co się rzeczywiście dzieje na świecie. Awaria w Japonii była niby niegroźną awarią i dawno ten temat zniknął z mediów. Ale tak naprawdę sytuacja może nie być jeszcze do końca opanowana. Skażenie poszło w świat, tak samo jak w Czarnobylu. Niedawno pewien wykładowca wspominał, że gdy po tej katastrofie w Japonii spadł w Polsce deszcz, czuł charakterystyczny zapach bryzy morskiej, za co odpowiada jod. Ale jak to możliwe na południu Polski? Pomiary wykazały, że trochę tego świństwa u nas spadło, ale o tym się nie mówi. Nie mówi się też o tym, że niektórych szkodliwych składników u nas się w ogóle nie bada, a więc nie wiadomo czy i ile ich do nas przywiało. Katastrofy w Czarnobylu i Japonii były naprawdę bardzo podobne. W obu zawiodły systemy chłodzenia. Tylko że w pierwszym wypadku wyłączył je człowiek w celu przeprowadzeniu próby stabilności reaktora w przypadku ich awarii, a w drugim... taka awaria wystąpiła. A więc jasno widać, że jest to najsłabsze ogniwo energetyki jądrowej. I taka awaria systemów chłodzenia może się zdarzyć wszędzie, nie tylko w Pierścieniu Ognia.