Proszę Państwa o pomoc w identyfikacji tego paskudztwa. Jest to tak małe i niewidoczne stworzenie, że trudno było mi na początku odgadnąć, co mnie gryzie. Zdjęłam TO z siebie, gdy znów poczułam, że coś mnie swędzi. Już zdążyło upić mojej krwi. To nawet połowy milimetra nie ma. Zdjęcia robiłam długo, bo telefonem trudno złapać ostrość. To coś próbowało się wgryźć w kartkę papieru. Dla porównania wielkości dałam szpilkę, której łebek ma może z 1,5 mm. Dodam iż właśnie przeprowadziłam się do Anglii. Nie wiem jak z tymi paskudami walczyć zmieniam pościel co 3 dni, codziennie myję się dokładnie szoruję, nawet cała smaruję się specyfikami na wszy- 2 razy w tygodniu- ponoć nie tylko wszy od nich giną i nic. Ciągle coś mnie wcina i co dziennie znajduję delikwenta, który mnie gryzie. Wszystko mnie swędzi- chyba jestem uczulona, bo nikogo więcej tak okropnie nie swędzi i nikt nie ma takich bąbli. Jeżeli chodzi o bąble to wpierw jest czerwona grudka, z której schodzi cienka warstwa skóry, po czym robi się zaczerwieniony bąbel a w odległości około 4 mm od niego mam bladą skórę. Ugryzienia swędzą mnie niemalże przez 4 tygodnie, jakiekolwiek podrażnienie bąbla i znów świąd nie do opisania. Gdy już się zagoi pozostaje mi ciemna blizna wielkości 3-4 mm, po środku której jest 1 lub 2 dziurki. Czy ktoś może mi coś doradzić jak się tego dziadostwa pozbyć?